Powiat turecki jest pośród powiatów ziemskich niemal idealnie przeciętny. Ze swoimi 84 tysiącami mieszkańców, z 90 osobami na km kw. nie jest ani za mały, ani za wielki. Pozwólcie, że w kilku zdaniach scharakteryzuję zakątek Polski, w którym przyszło mi żyć.
Powiat turecki znajduje się on na dalekich obrzeżach województwa wielkopolskiego. Wystarczająco daleko, aby być zdecydowanie poza obszarem wpływu stolicy województwa. O dziwo, bliżej nam do oddalonej o 70 km Łodzi, jednak i w tym przypadku nie znajdujemy się w orbicie pozytywnego wpływu tego miasta. Warto podkreślić, że pomimo tej bliskości geograficznej oraz kulturowej, ktoś kiedyś zadecydował, że bliżej nam do Poznania. Rodzi to oczywiście konsekwencje, których, być może, nie można było kiedyś przewidzieć.
Mieszkańcy powiatu tureckiego wyróżniają się wśród pozostałych mieszkańców woj. wielkopolskiego. Niektórzy obserwatorzy lokalnego życia społecznego dopatrują się przyczyny tego stanu rzeczy w tym, że w czasach zaborów przyszło nam być częścią monarchii Romanowów. Gwoli ścisłości na najdalszych jej rubieżach (wtedy to byliśmy dopiero prowincją). Prawdopodobnie dlatego też nie dotarło do nas dobrodziejstwo kolei szerokotorowej. Czego konsekwencje odczuwamy do dziś. Mniej się u nas czyta i głosuje się na partie populistyczne. Nasz powiat jest od kilkunastu lat „Podkarpaciem Wielkopolski”, albo jak to woli bastionem PiS w Wielkopolsce.
Mamy własnych „wyklętych”. I to oddział niemal stereotypowo dzielący Polaków. „Groźny” wraz ze swoimi żołnierzami był postacią tak tajemniczą, że trudno zrekonstruować jego przeszłość. Daje więc on pole do działania zarówno entuzjastom „leśnych”, jak i ich przeciwnikom. Do niedawna żyli ludzie, którzy poświadczyli, że Groźny wraz z oddziałem mordował ludność cywilną tylko za to, że należeli do PPR oraz/lub byli pochodzenia żydowskiego. Tytułem dygresji warto wspomnieć, że postacią, która uparcie walczyła z mitem lokalnego „świętego-wyklętego” był pewien konsekwentny katecheta. Jednak w naszym powiecie żyją także wrogowie dawnego ustroju, którzy od 2-3 lat wychwalają postać Groźnego, robiąc z niego bohaterskiego wroga „komuchów”. Ostatnio do miejsca jego egzekucji, dokonanej przez funkcjonariuszy UB w 1946 r. zaczęto organizować biegowe pielgrzymki. Wszystko to na fali modnych ostatnio biegów „wilczym tropem”.
Ci sami ludzie nienawidzą z całego serca czasów PRL, chociaż to właśnie w latach 50. XX w. rozpoczął się złoty okres naszego miasteczka. W 1959 roku w okolicach Turku dochodzi do odkrycia złóż węgla brunatnego. Powstają Elektrownia i Kopalnia Węgla Brunatnego „Adamów”. Budowane są ogromne osiedla, zakłady pracy, przedszkola, szkoły, powstaje ogromny dworzec PKS. Powstaje duchowy spadkobierca tradycji tkackich, Zakład Przemysłu Jedwabniczego „Miranda”. W 1945 r. ludność Turku wynosiła ok. 7000 mieszkańców. W 1990 r. było to już 29 300.
Lecz do niedawna turkowski establishment wychwalał klimat dwudziestolecia międzywojennego, gdyż w tych czasach Józef Mehoffer stworzył wspaniałe polichromie w kościele pw. NSPJ, ale też nasze miasteczko odwiedzał dobrodziej, premier Składkowski. W tych czasach powstało kilka inwestycji. I tyle wystarcza, aby niektórzy uznawali te czasy za najwspanialsze w historii Turku.
Czasy potransformacyjne wyglądają podobnie jak w innych zakątkach naszego kraju. Powoli zamykane są zakłady produkcyjne, wyprzedawane są zasoby komunalne miasta. W zamian powstają prywatne montownie oraz firmy transportowej, które pomagają wywozić produkty za granicę. Młodzi ludzie wyjeżdżają na studia i w większości już nie wracają. Wielu też wyjechało za granicę do pracy. I tam pozostało. Upada PKS Turek, co doprowadza do wykluczenia komunikacyjnego wielu z mieszkańców naszego powiatu. Obecnie kończy się era węgla – trwają przygotowania do zamknięcia sprywatyzowanej kopalni. Elektrownia od kilku lat jest już zamknięta.
Jednak bezrobocie obecnie utrzymuje się na poziomie 5%. Problem mają przedsiębiorstwa, które przez lata konkurowali jedynie niską ceną, gdyż nikt nie chce pracować za oferowane tam stawki. Turek, w odróżnieniu od Konina, nie jest tak mocno uzależniony ekonomicznie od węgla. Powiat silny jest lokalnymi przedsiębiorcami z wcale nie małym kapitałem, związanymi emocjonalnie z Turkiem. Centralne położenie (zarówno w kraju jak i w tej części Europy) oraz bliskość autostrady A2, czyni powiat turecki świetnym centrum spedycyjnym.
Trudno mi jest powiedzieć, jak w czasach zaawansowanej globalizacji życie takim miasteczku różni się od życia w stolicy województwa lub kraju. Jest łatwiej? Trudniej? Inaczej, a może tak samo, jak w dużym mieście, tylko w skali mikro? Na te pytania będę się co jakiś czas starał odpowiedzieć na stronach tego bloga.