Opowieść niekoniecznie wigilijna
W przeddzień kolejnej rocznicy narodzin Jezusa Chrystusa nachodzi mnie refleksja nad tym, jak nauki Zbawiciela zostały w kolejnych stuleciach wykorzystane przeciwko tym, dla których umarł on na krzyżu. Od czasu kiedy na koniec IV w n.e. chrześcijaństwo stało się jedyną religią narodową Rzymu, rozpoczął się proces takiego interpretowania życia Jezusa, aby religia powszechna na powrót umacniała władzę ekonomiczną oraz polityczną elit. Elit, które zawsze za swoją awangardę mieli rzesze zelotów bezrefleksyjnie wypełniających ich rozkazy. Tak jak obecnie dzieje się to w Polsce.
***
Często podczas krucjaty przeciwko in vitro, aborcji homoseksualizmowi i wszystkim innym seksualizmom, dzisiejsi „krzyżowcy” powołują się na zapisy w Biblii. Owszem, w Piśmie Świętym wyczytamy, że „Kobieta nie będzie nosiła ubioru mężczyzny ani mężczyzna ubioru kobiety; gdyż każdy, kto tak postępuje, obrzydły jest dla Pana, Boga swego” [Pwt 22, 5]. Dalej jednak czytamy: „Nie zasiejesz w twojej winnicy dwu gatunków roślin” [Pwt 22, 9] oraz „Nie wdziejesz sukni utkanej naraz z wełny i lnu” [Pwt 22, 11] czy też „Zrobisz sobie frędzle na czterech rogach płaszcza, którym się okrywasz” [Pwt 22, 12]. Czy doprawdy stosujemy się dziś do wszystkich nakazów biblijnych?
Kto wierzy dziś w to, że „Jeżeli kobieta ma […] krwawienie miesięczne ze swojego ciała, to pozostanie siedem dni w swojej nieczystości. Każdy, kto jej dotknie, będzie nieczysty do wieczora” [Kpł 15, 19], a wszystkie rzeczy przez nią dotknięte będą nieczyste i nieczystość będą roznosić w menstruacyjnym viralu.
***
Czytaliście w ogóle „pełną wersję” Dekalogu? [Wj 20, 1-21]. Możemy w nim wyczytać, że Bóg zabrania wytwarzania rzeźb i obrazów „ani tego co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko […]”. Czy przestrzegamy tej wersji pierwszego przykazania?
W ogóle w biblijnej wersji Dziesięciu Przykazań Bożych niewolników wymienia się razem z innym inwentarzem żywym, a listę tego dobytku otwiera żona. Czy znaczy to, że żyjąc wg Pisma mam tolerować niewolnictwo, traktując przy tym żonę jako swoją własność?
Sam już nie wiem, co jest tylko tradycją, co biblijną parabolą, a co możemy traktować jako anachroniczny stek bzdur, nijak mający się do otaczającej nas dziś rzeczywistości.
***
Chrystus poświęcił całe życie na ideologiczną walkę z faryzeuszami, którzy narzucali ludziom przepisy, których sami nie przestrzegali. Czynem i słowem wspierał ubogich, walcząc przy tym z establishmentem. Nie organizował przy tym walki zbrojnej, gdyż królestwo jego nie jest z tego świata. Podważał on cały zastany porządek społeczny. Dlatego przyszło mu zginąć. Nadaremno?
Obecnie, ponad 2000 lat po narodzinach Chrystusa, jestem totalnie zagubiony w dzisiejszej retoryce Kościoła. Wydaje mi się, że zupełnie nic od I w. n.e. nie poszło do przodu. Motywy Kościoła są niezmienne. Władza ekonomiczna oraz polityczna. Wszystko uprawiane pod płaszczykiem walki o to, aby ludzie przestrzegali boskich praw i przykazań.
Czy zatem widząc zachłannych hierarchów kościelnych oraz spolegliwych względem nich przedstawicieli władzy państwowej mam nadal wierzyć, że przywódcę Kościoła Katolickiego namaścił Żyd wychowywany przez prostego pobożnego cieślę? A czy religijni fanatycy, którzy chcą otoczyć Polskę kordonem z różańca pamiętają, że Chrystus był urodzonym w szopie uchodźcą, jakby nie było z in vitro?
Cytaty pochodzą z trzeciego wydania Biblii Tysiąclecia.
Podziel się z innymi: